[התמונה הבאה מגיעה מקישור שלא מתחיל ב https ולכן לא הוטמעה בדף כדי לשמור על https תקין:
http://serwisy.gazeta.pl/img/w/w.gif]
Mariusz Zawadzki 2007-10-23, ostatnia aktualizacja 2007-10-22 17:47:21.0
Hamas ma pierwsze poważne problemy w Gazie - od tygodnia jego policja ściera się z potężnym blokalnym klanem, a wczoraj przydrożna bomba-pułapka zniszczyła policyjny samochód
Nawet w najczarniejszych koszmarach członkowie Hamasu nie spodziewali się zapewne, że sami staną się celem zamachów bombowych. Jednak wczoraj przydrożna bomba, zupełnie podobna do tych, które iraccy rebelianci przygotowują przeciw żołnierzom USA, zniszczyła samochód policji Hamasu, raniła kilku funkcjonariuszy i przypadkowych przechodniów. Co więcej, był to już trzeci taki zamach w ciągu ostatnich dwóch tygodni.
Cztery miesiące temu, zaraz po zamachu stanu w Strefie Gazy, hamasowcy przechwalali się w lokalnych i zachodnich mediach, że zaprowadzili tam wzorowy porządek. I rzeczywiście, długo zdawało się, że bojownikom przebranym w policyjne mundury udało się to, czego nie potrafili latami osiągnąć nieudolni funkcjonariusze i żołnierze wierni umiarkowanemu prezydentowi Mahmudowi Abbasowi. Z ulic zniknęły zwalczające się bandy. Rozpoczęły się masowe konfiskaty broni, którą mogą teraz nosić tylko hamasowcy. Uwolniono nawet brytyjskiego dziennikarza Alana Johnstona, który przez kilka miesięcy był zakładnikiem porywaczy.
Jednak w ostatnich dniach w Gazie wróciło stare. W środę doszło do pierwszych starć policjantów Hamasu z rodziną Helisów - jedną z tych, które nie chciały zdać swoich arsenałów broni. Poszło prawdopodobnie o służbowy samochód. Policja chciała go skonfiskować jednemu z lokalnych szejków, który przed obaleniem legalnych władz Autonomii w Gazie był urzędnikiem.
Rodzina auta nie oddała i zabarykadowała się w dzielnicy Szodżaija, którą zamieszkuje. Zbudowała fortyfikacje z worków z piaskiem, podłożyła miny na ulicach dojazdowych do dzielnicy i ostrzeliwuje z kałasznikowów i granatników wszystkich, którzy chcieliby się na jej teren wedrzeć. W potyczkach zginęło już kilku hamasowców i 13-letni chłopak z rodziny Helisów, który chwycił za karabin razem ze starszymi. W niedzielę zapanowało zawieszenie broni, ale dzielnica Szodżaija nie zamierza się ugiąć. Rannych jest już kilkadziesiąt osób.
Co gorsza, hamasowcy muszą walczyć również na innym froncie. W niedzielę na południu Gazy starli się z bojownikami Islamskiego Dżihadu. Zginęła jedna osoba, kilka jest rannych, a kilka zostało porwanych i stało się zakładnikami.
Hamas i Dżihad cechuje nieprzejednany stosunek do Izraela i w przeszłości wielokrotnie współpracowały w zbrojnych akcjach przeciw Izraelczykom, ale teraz podobieństwo stało się źródłem konfliktu. Obie grupy rywalizują bowiem o rząd muzułmańskich dusz w Gazie. Prowadzi znacznie większy Hamas, co można poznać po zielonych flagach powiewających nad większością tamtejszych meczetów. Tych z czarnym proporcem Islamskiego Dżihadu jest niewiele, ale i one niepokoją hamasowców. Szczególnie teraz, kiedy po objęciu władzy musieli nieco utemperować swój radykalizm i nawet proponowali Izraelczykom rozejm. Hamas obawia się, że Islamski Dżihad jako bardziej radykalny może odebrać mu meczety i popularność. Niedzielne walki wybuchły, właśnie kiedy hamasowcy chcieli siłą przejąć meczet Dżihadu.
Mariusz Zawadzki